Kobieca złość była do tej pory mocno tłumiona, schowana w wizji idealnej matki-Polki. Coraz częściej i coraz więcej kobiet miało jednak poczucie, że bycie żoną i matką im nie wystarcza. Kim jest Amazonka i jak jej kobiecy gniew i złość zyskały prawo głosu? Czy wciąż jesteśmy więźniarkami jednej narracji?
W dniu 22 października 2020 r. pierwszy raz publicznie padło słowo „wypierdalaj”. Niewyrafinowane stylistycznie i mocno niecenzuralne wypowiedziane zostało z ust kobiet. Nie był to przypadek, a raczej przygotowana strategia, co potwierdzały ogromne transparenty z wypisanym wulgaryzmem i liczne wypowiedzi w mediach społecznościowych oznaczone tym hasztagiem. Ale przecież prawdziwa kobieta nie przeklina! Jest łagodna, empatyczna, czuła. Kobieta ma się uśmiechać, dbać o wspólnotę, łagodzić, a nie zaogniać konflikty. Więc zgodnie z obowiązującym wzorcem kulturowym kobiety przez lata złościły się cicho. Głośna i brzydka w swym wyrazie złość była w tym modelu zakazana – bo „piękności szkodzi”, bo „kto to widział”…, „Taka ładna dziewczynka, a tak się złości!”. „Złośnica” brzmiało jak obelga.
Potem nieco opadły emocje. Zaczęły się dyskusje. Analizy, czy to dobrze, że przeklinały, czy może jednak więcej by ugrały, gdyby inaczej się dopominały o swoje? Jako językoznawczyni byłam wciągana w tę debatę z zawodowego punktu widzenia, jednak myśląc o przedmiocie rozważań ciągle uruchamiały mi się obrazy z dzieciństwa, komentowanie moich zachowań przez dorosłych. Czy zasługuję na etykietkę „kobieta”, czy jakieś zachowanie mnie z tej szufladki wyrzuca? Bycie wojowniczką, Amazonką, skazywało mnie na miano „agresywnego babochłopa”. A równocześnie kobiety takie budziły raz moją złość, innym razem podziw.
Czy kobieta wojowniczka to taki sam żołnierz jak mężczyzna wojownik? Innymi słowy, czy Amazonka jest żołnierką patriarchatu? Mówimy, że konflikt i monopol na prawdę to feudalizm jako kwintesencja patriarchatu. Co zatem cechuje matriarchat? Co to za wojowniczka z tej Amazonki? Czy to jest z dyskursu męskiego czy żeńskiego pierwiastka?
Odpowiedź zdaje się dawać Maureen Murdock w Podróży bohaterki. Odpowiedź, która przynosi ulgę i spełnienie. Podróż bohaterki powstała z rozczarowania patriarchalną narracją podróży bohatera. Bohater to ktoś, kto w świecie zewnętrznym stawia sobie cele i konsekwentnie je realizuje, osiągając przy tym chwałę. Maureen w swojej pracy terapeutycznej zauważyła, że wiele kobiet zrealizowało się w tym linearnym, męskim świecie. Osiągnęły sukces w świecie zdominowanym przez męskie wartości, lecz z biegiem czasu zaczęły go postrzegać jako pozbawiony znaczenia i odczuwać duchową pustkę. Miały nie tylko poczucie, że zgubiły siebie, ale że ciągłe przeglądanie się w lustrze cudzych oczekiwań nieodmiennie musi prowadzić do rozczarowania. Zanim to odkryły, przeszły długą drogę. „Rozpoczynała się od nagłego porzucenia kobiecości, którą utożsamiałam z zależnością, nadmierną kontrolą i gniewem. Następnie przechodziła w całkowite zanurzenie się w znajomą, zewnętrzną podróż bohatera w komplecie z męskimi sojusznikami: celem tej zewnętrznej podróży było zdobycie skarbu w postaci niezależności, prestiżu, pieniędzy, władzy i sukcesu. Po tym etapie następował konsternujący okres suszy i rozpaczy...