Złap szerszą perspektywę – pępek świata to nie ty, on jest zupełnie gdzie indziej lub może wcale go nie ma lub jest tylko „pępkiem przechodnim”, towarzyszącym Ci może przez kilka sekund życia.
Od wiosny tego roku, gdy mój przewidywalny świat stanął na głowie, udaje mi się czasem dotrzeć w miejsca, gdzie czas spowalnia, otaczający świat przestaje mieć znaczenie, a to, co ważne, nabiera nowej perspektywy. Właśnie teraz jestem w jednym z nich, pośrodku lasów sosnowych, gdzie cisza, raz na jakiś czas przerywana odgłosami zwierząt niesionymi przez echo, staje się jedyną muzyką w moich uszach.
Na pięknej, drewnianej huśtawce, pośród sosen, świerków i soczyście zielonej trawy siedzi się niebiańsko spokojnie. Po mojej prawej stronie niespiesznie, jakby od niechcenia, przechadzają się konie o różnorodnym umaszczeniu, raz po raz skubiące trawę. W oddali, na maneżu, grupa jeźdźców przygotowuje się do wyruszenia w teren, w bór, na spotkanie z naturą. Nieopodal nich biegają dwa piękne, kilkumiesięczne owczarki niemieckie, patrzące z zaciekawieniem na innego czworonoga, przedstawicielkę rasy terierów, która z radością i energią bliską eksplozji biega wokół stada, próbując ogarnąć konne towarzystwo. Wie, że jest ważna, więc wyrusza jako przewodniczka stada, z kufą przy ziemi, łowiąc ważne sygnały węchowe.
Wyruszam i ja. Idę pobiegać do lasu. Dzisiaj nie po betonie, ale po miękkiej,...