Nie ma dwóch osób, które mówiłyby tym samym językiem miłości i tym samym dialektem. Nie ma dwóch osób, które wyrażałyby i odczuwałyby miłość dokładnie tak samo - mówi Gary Chapman.
Daria Grabda: W różny sposób doświadczamy miłości i wyrażamy ją. Jakie mogą być języki miłości?
Gary Chapman: Po latach badań i setkach sesji terapeutycznych z parami zauważyłem, że istnieje pięć obszarów, dzięki którym czujemy się kochani. Nazwałem je „językami miłości”. Pierwszym są tak zwane afirmacje, czyli słowa wsparcia i pochwały. Czujemy się kochani, gdy partner nas docenia, podkreśla nasze umiejętności i dobre strony. Innym wyrazem miłości są podarunki. Nie chodzi o materializm, gromadzenie cennych rzeczy, lecz o otaczanie się przedmiotami przypominającymi nam o uczuciu ukochanej osoby. Wyrazem miłości mogą być też drobne przysługi, gdy partner wyręcza nas w czymś ważnym, czego nie lubimy robić albo nie mamy na to czasu, na przykład czeka na nas z ugotowanym obiadem, kiedy wracamy zmęczeni po pracy. Kolejnym językiem miłości jest dotyk. Czujemy się kochani, gdy partner nas przytula, gładzi. Ostatnim wyrazem miłości jest czas spędzany razem. Jeśli to jest nasz język, nie oczekujemy zapewnień o uczuciu ani podarunków, a chcemy po prostu być z partnerem. Doświadczamy miłości i przywiązania, gdy on dzieli z nami swój cenny czas. Każdy z nas w mniejszym bądź większym stopniu korzysta z tych języków miłości, ale zwykle jeden z nich dominuje.
Dla mojego partnera najważniejsze w relacji są drobne przysługi i podarunki. Dla mnie zaś ważny jest czas, który razem spędzamy. Czy ta rozbieżność może nam utrudniać relację?
Niekoniecznie. Często zdarza się, że partnerzy w związku posługują się odmiennymi językami miłości. Ale mogą je nawzajem u siebie rozpoznać i przyswoić. Więk...