Żeby czuć się szczęśliwym i spełnionym, człowiek jako istota społeczna potrzebuje być integralną częścią świata, chce być przynależny. Jak te potrzeby rozumieją młodzi ludzie i co dorośli mogą zrobić, by pomóc im te potrzeby realizować?
Młodzi pragną czegoś więcej niż tylko przelotnych kontaktów z innymi, potrzebują tego, o czym mówią bohaterowie Małego Księcia Antoine’a de Saint-Exupéry’ego w poniższym fragmencie:
„– Nie – odrzekł Mały Książę. – Szukam przyjaciół. Co znaczy „oswoić”?
– Jest to pojęcie zupełnie zapomniane – powiedział lis. – „Oswoić” znaczy „stworzyć więzy”.
– Stworzyć więzy?
– Oczywiście – powiedział lis. – Teraz jesteś dla mnie tylko małym chłopcem, podobnym do stu tysięcy małych chłopców. Nie potrzebuję ciebie. I ty mnie nie potrzebujesz. Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować”.
Młodzi ludzie chcą stwarzać więzy, oswajać się i być sobie nawzajem potrzebni. Jest to zjawisko naturalne. Każdy człowiek do tego, by mógł utrzymać ciało i umysł w dobrej kondycji, potrzebuje relacji z innymi ludźmi. Naturalne jest dążenie do bycia w grupie, ponieważ zaspokaja ono potrzeby przynależności i akceptacji. Mimo iż bycie razem wydaje się naturalne, to nierzadkim zjawiskiem, z którym mamy do czynienia, jest wykluczenie rozumiane jako sytuacja, w której jednostka lub grupa nie ma wpływu na to, co się dzieje wokoło niej. Jest to złożone zjawisko, zwłaszcza w kontekście wykluczenia dzieci i młodzieży.
Niemiecki profesor, neurobiolog i psychiatra Joachim Bauer zaznacza, iż więzi społeczne, zarówno rodzinno-opiekuńcze, jak i w grupie rówieśniczej, mają szczególne znaczenie dla dzieci i młodzieży – są dla nich istotnym elementem życia. Jednocześnie zwraca uwagę, że sytuacja młodych ludzi znacznie różni się od sytuacji dorosłych, ponieważ dzieci i młodzież często nie komunikują dorosłym, że czują się niepotrzebne czy odrzucone. Ujawniają to natomiast przez swoje zachowania, takie jak pobudzenie, agresja czy wycofanie, przygnębienie, a nawet depresja.
W tej sprawie głos zajmuje również profesor Michael Schulte-Markwort – ekspert w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży, pytając:
„Kto daje nam prawo wyrokowania, że dziecięcy ból, dziecięca troska jest «mniejsza&raq...