Gdy dziecko się boi – zwraca to uwagę, budzi to rekacje dorosłych. Żaden rodzic nie chce, aby jego dziecko się bało, chce je uspokoić, oddalić lęk. W wielu sytuacjach to wystarcza. Lęk, który przeżywa dziecko, może mieć charakter rozwojowy, wtedy obecność, uwaga, ciepło rodzica są adekwatnym antidotum. Czasem jednak tak się nie dzieje, żadne interwncje rodziców nie działają. Wtedy lęk dziecka może obudzić w dorosłych wiele ich „uśpionych” lęków. Sytuacja ta wymusza konieczność interwencji z zewnątrz, rodzice, chcąc pomóc dziecku – kierują swe kroki do specjalisty. Paradoksalnie więc – nie bójmy się lęku u dzieci, może on być sprzymierzeńcem i przyjacielem – gdy go oswoimy.
Rodzina jest bytem wielowymiarowym. Charakteryzuje się pewną strukturą, osiąga swój własny system ról i komunikacji, granice zewnętrzne i wewnętrzne między podsystemami. Podlega zmianom w czasie, przechodzi przez kolejne fazy. Z pokolenia na pokolenie przekazywane są ważne historie, mity, przekonania. Rodzina realizuje swoje cele i potrzeby, w sposób czasem trudny dla jej członków. Dzieci są najbardziej wrażliwym odbiorcą wszystkiego, co dzieje się w rodzinie, można także powiedzieć, że jest to „najdelikatniejsze, najsłabsze” ogniwo, które „przegrzewa” się jako pierwsze. Zwykle fakt zmiany ich zachowania i emocji jest pierwszym powodem, jaki prowadzi rodzinę do terapeuty. W ostatnich latach spostrzegamy coraz większą liczbę zaburzeń u dzieci i młodzieży, tzw. „zaburzeń zachowania i emocji”. Nieświadomi i często przerażeni rodzice zgłaszają problemy dotyczące różnych form manifestowania agresji u dzieci, zaniedbywania lub porzucania nauki, braku szacunku i tolerancji do innych, uzależnień od komputera i internetu a także od gier komputerowych, który to problem dotyczy częściej chłopców. Z jednej strony – dowodzi to braku umiejętności osób dorosłych z poradzeniem sobie z tym wyzwaniem, a z drugiej strony – pokazuje, jak różne formy, często nieakceptowane społecznie przyjmować potrafią wspomniane wyżej zaburzenia.
Psychoterapeuci mają także do czynienia ze zgłoszeniami samookaleczeń, głodzeniem się dzieci lub objadaniem i następnie pozbywaniem się pożywienia (wymiotowanie w bulimii). Zaniepokojenie rodziców budzą diagnozowane częściej niż dotąd fobie szkolne u ich dzieci, zespół Aspergera i nadpobudliwość, których pierwsze objawy zostały dostrzeżone przez psychologa szkolnego. Rodzice czują się bezradni.
Z perspektywy terapeuty pojawienie się u dziecka objawu już jest wyraźnym komunikatem dotyczącym rodziny. Objaw mówi, że rodzina nie daje sobie rady w jakimś obszarze jej funkcjonowania i że być może to właśnie jest czas na zmianę. Dla udręczonych objawem, zapracowanych rodziców jest to często dziwna perspektywa, ale jednocześnie kochają swoje dziecko i są gotowi na owe „dziwactwa”, żeby mu pomóc. Terapia rodziny to też punkt wyjścia do przyjrzenia się samemu sobie, współmałżonkowi czy innym członkom rodziny. Często przyjmowana przez rodziców negatywna postawa obronna pokazuje, że boją się obwinienia, stwierdzenia, że popełnili błędy, lub oceny, że źle wychowują dziecko. Terapia pozwala im zrozumieć, że siła, która wywołała objaw, może stać się siłą niosącą zmianę. Często spotkanie rodziców z dzieckiem i wspólna rozmowa jest pierwszą od wielu lat okazją, aby spojrzeć sobie spokojnie w oczy, wysłuchać wzajemnie swojego zdania, często różnych punktów widzenia, potrzeb, pragnień, trudności.
Syndromem współczesnych czasów stają się rodziny, które się rozpadają, matki i ojcowie, którzy wychowują dzieci samotnie lub łączą się w nowe rodziny. Kobiety stają się aktywne zawodowo, a mężczyźni chcą być też czułymi i obecnymi w życiu swych dzieci postaciami. Dla większości rodzin zgłaszających się do psychologów najważniejsze jest szczęście i sukces dzieci. Często sprzeczne potrzeby, na przykład: potrzeba niezależności a zależność od pieniądza, dążenie do sukcesu zawodowego a potrzeba sukcesów osobistych, posiadanie ograniczonego czasu na realizację celów, presja rodziny, otoczenia i wielu innych czynników powodują zaburzenia w komunikacji, strukturze, rolach kobiet, mężczyzn, dzieci.
„Tato - boję się, pozapinaj moje guziki”
Do poradni zgłosiła się matka z pięcioletnim synem. Powodem zgłoszenia był lęk chłopca „przed guzikami”. Dziecko nie pozwalało ubrać na siebie czegokolwiek, co było zapinane na guziki. Chłopiec płakał, protestował, uciekał za każdym razem, kiedy mama chciała ubrać go w spodnie lub koszulki z guzikami. Z relacji matki Krzyś zaczął odczuwać ten lęk w czasie, gdy poszedł do przedszkola, czyli w trzecim roku życia. Matka przypuszczała, że niechęć do guzików powstała, gdy dzieci były przebierane w pidżamy (zapinane na guziki) na „leżakowanie”, a Krzyś nie lubił spać w ciągu dnia. Cała garderoba Krzysia była zatem odpowiednio dobierana, co męczyło matkę i resztę rodziny. Rodzi...